Sarius jednak nie kończy kariery i godzi się z ReTo
Na początku tygodnia w mediach społecznościowych Sariusa pojawiła się seria wpisów, w którym pisał o zakończeniu kariery, zaczepił Żabsona, ale spropsował Okiego i Sobla. W całą historię wmieszał się również ReTo. Zacznijmy od początku. W sobotę podczas podróży na koncert do Bydgoszczy Sarius uczestniczył w kolizji. Z powodu złych warunków atmosferycznych i śliskiej nawierzchni, samochód w którym podróżował raper uderzył w barierki: "Urodzinowy prezent od losu doszedł wcześniej. Wszyscy cali, zdążymy do Was na 20:20 Bydgoszcz. Ciekawe, kiedy kierowca próbował łapać przyczepność i wiedziałem już, że uderzymy w barierkę, nie czułem zupełnie nic i zastanawiałem się po prostu co się zaraz wydarzy."Dwa dni później w mediach społecznościowych Sariusa zaczęły pojawiać się dziwne wpisy. Raper stwierdził, że odchodzi ze sceny i na sam koniec musi wyrzucić z siebie parę rzeczy. Zaczął od spropsowania Okiego, nazywając go najlepszym raperem i bijąc się w pierś, że przez 3 lata nie odpisał mu na żadną wiadomość: "Odchodzę i chcę wyrzucić z siebie rzeczy. Chciałem wyjaśnić pewną kwestię - najlepszym raperem/artystą jest Oki. Konsekwentnie przez 3 lata dostawałem takie wiadomości (Oki przez kilka lat wysyłał Sariusowi propsy - przyp. red.). Szkoda, że byłem wtedy zbyt zajęty byciem Curtem Kobainem (kto czytał pamiętniki ten wie). Oki jest najlepszy, cała reszta brzmi po prostu jak on. Rzecz jasna, tu nie chodzi o żaden feat, przez 3 lata nie miałem czasu odpisać. Najlepszym raperem na teraz w Polsce jest Oki."W pozytywnym tonie Sarius wypowiedział się również o Soblu. Udostępnił on relację, na której widać, że dostał zapytanie o współpracę z Soblem w 2020 roku, ale ktoś poradził mu olać zaproszenie: "Nigdy nie wątpcie w siebie, wszechświat zaczyna się od Was samych. Najpierw udowadniasz sobie swoją wartość patrząc w lustro, później przekonujesz do swojej wersji cały świat. A branża - jak widać - to szmata lubiąca przekreślać ludzi. No to właśnie Wam pokazuje jak oni się znają (c*uja). Piona Sobel."Nie wszyscy byli jednak tak chwali przez Sariusa. Na sam koniec szef Antihype postanowił wspomnieć o Żabsonie, z którym już od jakiegoś czasu mu nie po drodze (więcej TUTAJ). Sarius czasem myślał, że może nie warto być miłym i serdecznym dla innych, a bardziej zachowywać się jak Żabson: "Czasami w tej grze żałowałem, że nie byłem jak Żabson, żeby realizatorzy koncertów - głównie festiwali - pluli tak samo na moje pokrojone owoce na backstagu, wtedy mógłbym pokazać, że wbrew pozorom po Fame, nie bije się tak źle. Niestety, wybrałem tę z*ebaną drogę bycia serdecznym i miłym dla ludzi i wszyscy mnie lubili. No trudno."Do całej historii postanowił włączyć się... ReTo. Na swoim kanale nadawczym napisał: "Jeśli raper mówi wam, że kończy karierę to jednego możecie być pewni - nie kończy. Zwłaszcza gdy robi to średnio 3 razy w roku."W środę dostaliśmy kolejny wpis od Sariusa, w którym poinformował, że jednak nie kończy kariery. Na złe samopoczucie i podjęcie pochopnej decyzji miały wpływ sprawy prywatne, w tym m.in. wspomniana wcześniej kolizja: "Nałożyło się na to kilka sytuacji zdrowotnych związanych z moją rodziną i coś we mnie pękło. Miałem bardzo zły dzień. Po tym wydarzeniu drogowym, na samą myśl, że mam gdzieś jechać, czułem ogromny lęk, chociażby ze względu na Nel (córka rapera - przyp. red.). Miałem zły dzień, bo wszystko się nawarstwiło."Jednak na tym nie koniec. Na relacji Sarius udostępnił również poniższą scenę pochodzącą z serialu "Ślepnąć od świateł" (od 1:58) z dopiskiem "Nie bój się teraz Igor. Przestańcie się bać używać mojej ksywy":[Ciąg dalszy artykułu poniżej]Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź ReTo. W długim wpisie w spokojny sposób wytłumaczył Sariusowi swoje spojrzenie na całą sytuację, a także spropsował go jako artystę i prywatną osobę: "Drogi Mariuszu, dziękuję Ci za cytat, który znam i lubię jednak śmiem twierdzić, że nie do końca odnosi się on do zaistniałej sytuacji. Udawanie bądź bycie prawdziwym to jedno, a nieumiejętność odłożenia social mediów na bok w momencie, gdy nie jest się pewnym, czy działa się świadomie czy pod wpływem emocji to drugie. Odniosłem się do Twojego story, gdyż to nie pierwszy raz kiedy ktoś z naszej branży ma doła i zamiast pójść gdzieś to rozładować w dobry sposób łapie za telefon i pisze publicznie rzeczy, które następnego dnia często już są nieaktualne. W Twoim przypadku ciężko to zliczyć, a ryjesz i siebie i swoich odbiorców. Uwierz, że mój zryty garnek pozwala mi spojrzeć na sytuację obiektywnie. Mieliśmy okazję chwilę pogadać parę lat temu przed jednym z hoteli, na podstawie tej rozmowy stwierdziłem że jesteś bardzo ciekawym i otwartym gościem. Nie podważę również Twoich umiejętności i doceniam twórczość. Po prostu następnym razem kiedy w siebie zwątpisz odłóż telefon i nie będzie trzeba nic odwoływać. P.S. Igor się nie boi. Strach ma wielkie oczy, ale mały kut*s."Niedługo po tym wpisie dostaliśmy informację, że panowie w prywatnej rozmowie wszystko sobie wyjaśnili:
Na początku tygodnia w mediach społecznościowych Sariusa pojawiła się seria wpisów, w którym pisał o zakończeniu kariery, zaczepił Żabsona, ale spropsował Okiego i Sobla. W całą historię wmieszał się również ReTo.
Zacznijmy od początku. W sobotę podczas podróży na koncert do Bydgoszczy Sarius uczestniczył w kolizji. Z powodu złych warunków atmosferycznych i śliskiej nawierzchni, samochód w którym podróżował raper uderzył w barierki: "Urodzinowy prezent od losu doszedł wcześniej. Wszyscy cali, zdążymy do Was na 20:20 Bydgoszcz. Ciekawe, kiedy kierowca próbował łapać przyczepność i wiedziałem już, że uderzymy w barierkę, nie czułem zupełnie nic i zastanawiałem się po prostu co się zaraz wydarzy."
Dwa dni później w mediach społecznościowych Sariusa zaczęły pojawiać się dziwne wpisy. Raper stwierdził, że odchodzi ze sceny i na sam koniec musi wyrzucić z siebie parę rzeczy. Zaczął od spropsowania Okiego, nazywając go najlepszym raperem i bijąc się w pierś, że przez 3 lata nie odpisał mu na żadną wiadomość: "Odchodzę i chcę wyrzucić z siebie rzeczy. Chciałem wyjaśnić pewną kwestię - najlepszym raperem/artystą jest Oki. Konsekwentnie przez 3 lata dostawałem takie wiadomości (Oki przez kilka lat wysyłał Sariusowi propsy - przyp. red.). Szkoda, że byłem wtedy zbyt zajęty byciem Curtem Kobainem (kto czytał pamiętniki ten wie). Oki jest najlepszy, cała reszta brzmi po prostu jak on. Rzecz jasna, tu nie chodzi o żaden feat, przez 3 lata nie miałem czasu odpisać. Najlepszym raperem na teraz w Polsce jest Oki."
W pozytywnym tonie Sarius wypowiedział się również o Soblu. Udostępnił on relację, na której widać, że dostał zapytanie o współpracę z Soblem w 2020 roku, ale ktoś poradził mu olać zaproszenie: "Nigdy nie wątpcie w siebie, wszechświat zaczyna się od Was samych. Najpierw udowadniasz sobie swoją wartość patrząc w lustro, później przekonujesz do swojej wersji cały świat. A branża - jak widać - to szmata lubiąca przekreślać ludzi. No to właśnie Wam pokazuje jak oni się znają (c*uja). Piona Sobel."
Nie wszyscy byli jednak tak chwali przez Sariusa. Na sam koniec szef Antihype postanowił wspomnieć o Żabsonie, z którym już od jakiegoś czasu mu nie po drodze (więcej TUTAJ). Sarius czasem myślał, że może nie warto być miłym i serdecznym dla innych, a bardziej zachowywać się jak Żabson: "Czasami w tej grze żałowałem, że nie byłem jak Żabson, żeby realizatorzy koncertów - głównie festiwali - pluli tak samo na moje pokrojone owoce na backstagu, wtedy mógłbym pokazać, że wbrew pozorom po Fame, nie bije się tak źle. Niestety, wybrałem tę z*ebaną drogę bycia serdecznym i miłym dla ludzi i wszyscy mnie lubili. No trudno."
Do całej historii postanowił włączyć się... ReTo. Na swoim kanale nadawczym napisał: "Jeśli raper mówi wam, że kończy karierę to jednego możecie być pewni - nie kończy. Zwłaszcza gdy robi to średnio 3 razy w roku."
W środę dostaliśmy kolejny wpis od Sariusa, w którym poinformował, że jednak nie kończy kariery. Na złe samopoczucie i podjęcie pochopnej decyzji miały wpływ sprawy prywatne, w tym m.in. wspomniana wcześniej kolizja: "Nałożyło się na to kilka sytuacji zdrowotnych związanych z moją rodziną i coś we mnie pękło. Miałem bardzo zły dzień. Po tym wydarzeniu drogowym, na samą myśl, że mam gdzieś jechać, czułem ogromny lęk, chociażby ze względu na Nel (córka rapera - przyp. red.). Miałem zły dzień, bo wszystko się nawarstwiło."
Jednak na tym nie koniec. Na relacji Sarius udostępnił również poniższą scenę pochodzącą z serialu "Ślepnąć od świateł" (od 1:58) z dopiskiem "Nie bój się teraz Igor. Przestańcie się bać używać mojej ksywy":
[Ciąg dalszy artykułu poniżej]
Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź ReTo. W długim wpisie w spokojny sposób wytłumaczył Sariusowi swoje spojrzenie na całą sytuację, a także spropsował go jako artystę i prywatną osobę: "Drogi Mariuszu, dziękuję Ci za cytat, który znam i lubię jednak śmiem twierdzić, że nie do końca odnosi się on do zaistniałej sytuacji. Udawanie bądź bycie prawdziwym to jedno, a nieumiejętność odłożenia social mediów na bok w momencie, gdy nie jest się pewnym, czy działa się świadomie czy pod wpływem emocji to drugie. Odniosłem się do Twojego story, gdyż to nie pierwszy raz kiedy ktoś z naszej branży ma doła i zamiast pójść gdzieś to rozładować w dobry sposób łapie za telefon i pisze publicznie rzeczy, które następnego dnia często już są nieaktualne. W Twoim przypadku ciężko to zliczyć, a ryjesz i siebie i swoich odbiorców. Uwierz, że mój zryty garnek pozwala mi spojrzeć na sytuację obiektywnie. Mieliśmy okazję chwilę pogadać parę lat temu przed jednym z hoteli, na podstawie tej rozmowy stwierdziłem że jesteś bardzo ciekawym i otwartym gościem. Nie podważę również Twoich umiejętności i doceniam twórczość. Po prostu następnym razem kiedy w siebie zwątpisz odłóż telefon i nie będzie trzeba nic odwoływać. P.S. Igor się nie boi. Strach ma wielkie oczy, ale mały kut*s."
Niedługo po tym wpisie dostaliśmy informację, że panowie w prywatnej rozmowie wszystko sobie wyjaśnili: "Wyjaśnione, dziękuję za dobre słowa."
Jaka jest Twoja Reakcja?